Widziane z Senatu (21 IX 2017 r.)
25-09-2017 13:32
("Kronika Beskidzka" nr 38 (3163) z 21 września 2017 r.)Angielski poeta epoki baroku George Herbert zauważył kiedyś: „Jeden ojciec znaczy więcej niż stu nauczycieli”. Trudno nie zgodzić się z tą opinią - psychologowie, wychowawcy, a także sędziowie i prokuratorzy doskonale wiedzą, jak trudno jest wychować dziecko bez ojca, a także jak jego brak (lub bierność, a także nieodpowiedni przykład płynący z jego strony) może destrukcyjnie wpłynąć na psychikę i zachowania młodego człowieka. Dzisiejsi ojcowie mocno angażują się w wychowanie dzieci. Nadal jednak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z roli Taty w rodzinie.
Kilka miesięcy temu senacka Komisja Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej we współpracy z Fundacją im. Św. Cyryla i Metodego (Inicjatywa Tato.Net) ogłosiły czwartą edycję konkursu „List do Taty”. Celem konkursu jest propagowanie dojrzałego i odpowiedzialnego ojcostwa. Jest on adresowany do uczniów klas czwartych i piątych szkół podstawowych. Uczniowie biorący udział w konkursie mieli za zadanie napisać pracę (w formie krótkiego listu) na temat: kim jest i co dla mnie znaczy mój tata. Postanowiłem włączyć się w organizację tego konkursu na etapie okręgowym. Na zaproszenie do wzięcia udziału odpowiedziało 6 szkół z naszego powiatu, a także jedna z powiatu oświęcimskiego. Łącznie otrzymaliśmy prace 43 uczniów. Lektura „Listów do Taty” doskonale ukazuje problemy, z którymi borykają się polskie rodziny: przeładowanie pracą, brak czasu dla dzieci, rozejścia rodziców. Z drugiej strony uczniowie często piszą o poświęceniu ojca, jego zainteresowaniu ich problemami, pomocy w nauce, wspólnym spędzaniu wolnego czasu, itp. Smutkiem napawa lektura listów dzieci, których ojcowie nie żyją - widać jednak pogodzenie z tą sytuacją, a także traktowanie ojca jako mocnego punktu odniesienia. Autor najlepszej pracy (uczeń z Czechowic-Dziedzic) weźmie udział (wraz z opiekunem) w wyjeździe do Senatu na uroczystość ogłoszenia wyników konkursu. Już dziś zapraszam do wzięcia udziału w następnej edycji (odbędzie się za dwa lata).
Radni Prawa i Sprawiedliwości Sejmiku Województwa Śląskiego końcem sierpnia wystąpili z wnioskiem o odwołanie marszałka województwa Wojciecha Saługi. Powodem tak radykalnego działania jest wystawienie w chorzowskim Teatrze Rozrywki (instytucji kultury podległej Marszałkowi) bluźnierczego spektaklu „Klątwa”. W uzasadnieniu wniosku radni napisali m.in.: „W czerwcu i lipcu, kiedy to pojawiły się zapowiedzi wystawienie tej pseudo-sztuki w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, spektakl był już znany. (…) Chodziło tylko i wyłącznie o prowokację, o obrażenie uczuć religijnych Ślązaków, w większości tradycyjnie mocno z wiarą związanych. Mimo to Marszałek zamiarowi wystawienia „Klątwy” się nie sprzeciwił. (…) Marszałek wykazał zupełny brak szacunku dla śląskiej tradycji i śląskich wartości”. Sam Marszałek skomentował wniosek słowami, które warto przytoczyć: „Za brak zgody na cenzurę, wniosek o odwołanie”. W ten oto sposób najważniejszy samorządowiec województwa śląskiego próbuje bronić swojej skandalicznej decyzji. Zastanawiające jest przy tym, czy szef Zarządu Województwa Śląskiego tak samo postąpiłby w przypadku chęci wystawienia sztuki obrażającej muzułmanów, Żydów lub homoseksualistów? Kolejne pytanie brzmi, czy znaleźliby się „artyści” chcący obrażać wymienione powyżej grupy? Z doświadczenia wiemy, że zazwyczaj najchętniej rozmaici „twórcy” drwią z chrześcijaństwa. Robią tak ponieważ - niestety - mogą liczyć na zaskakującą bierność sporej części wyznawców tej religii. Najbardziej zaskakujące w tym wszystkim jest, iż całkiem niedawno, gdy radni sejmiku przyjęli rezolucję dotyczącą 300-lecia koronacji Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, Marszałek Saługa bardzo się z tego powodu cieszył, a także wspierał działania służące uczczeniu 300-lecia koronacji. Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek?
Podobną postawę zaprezentowała kilka miesięcy temu Prezydent Warszawy - Hanna Gronkiewicz-Waltz. Także w tym mieście, w instytucji podległej władzy prezydenta miasta, wystawiono „Klątwę”. Wraz ze sporą grupą senatorów protestowałem przeciwko zgodzie na obrażanie uczuć religijnych milionów Polaków. Protest nasz zlekceważono. Bardzo smutne, że wielu dzisiejszych twórców myli wolność ze swawolą, a za oryginalne uważa te działania, które obrażają innych.
Andrzej Kamiński